środa, 24 lipca 2019

Zwiedzamy okolice Sibiu czyli Cisnadie, zamek Slimnic i Talmacel



Będąc w okolicach Sibiu nie mogliśmy sobie odmówić wycieczki po kolejnych okolicznych zamkach :)
Pierwszy na liście był kościół warowny w Cisnadie, pochodzący z przełomu XII i XIII wieku.


Kościół otoczony jest grubymi warownymi murami, po których przejściu wkraczamy do trochę innego świata.



Przewodnikami po zamku są nastolatkowie, na moje oko w 2018 r. mieli 13-16 lat. Dzieciaki biegle mówiły po angielsku i niemiecku :))

Tuż przy wejściu znajduje się muzeum "epoki Ceausescu":




Ołtarz pochodzi z pracowni Wita Stwosza i jest częścią tryptyku, którego autorem jest ponoć sam mistrz:



Z Cisnadie wyruszyliśmy do zamku Slimnic, po drodze taka miła dla oka tablica:



Józef Bem, walczył jako dowódca Węgrów w powstaniu przeciwko Austrii, wygrywając wiele bitew miał spore zasługi. Ze swoimi oddziałami dotarł do Transylwanii pokonując Austriaków w Sybinie i Braszowie.


Sam zamek to raczej ruinka, ale będąc w okolicy warto zajrzeć:



My po raz kolejny się zdziwiliśmy, bo wyglądało na to, że zamek jest w rękach prywatnych. W mieszkanku przy wejściu ktoś mieszkał, uprawiał zorganizowany wewnątrz ogródek, hodował zwierzęta. 














Ostatniego dnia w tej okolicy wybraliśmy się na spacer po naszej wiosce. Zdjęcia nie do końca oddają klimat tej miejscowości, jak w całej Rumunii i tu napotkaliśmy wiele kontrastów: eleganckie pensjonaty stoją obok rozpadających się chatynek.


To nasz pensjonat, który serdecznie wszystkim polecam. Właściciele są przemili, a jego dodatkowym plusem jest dobra lokalizacja.


I spacer po Talmacelu



Ten duży budynek w tle to nasz pensjonat :)

A tuż obok cerkiew








Pożegnaliśmy spacerem okolice Sibiu i wyruszyliśmy do zamku Bran, na spotkanie z Drakulą (przynajmniej tym książkowym) :)

Ania

wtorek, 26 marca 2019

Rumunia cz. 3 Trasa Transfogarska

Jak postanowiłam tak robię - póki wena i potrzeba zapisania wakacyjnych wspomnień jest spora :)

Trasa Transfogarska to jedna z najpiękniejszych tras (o ile nie najpiękniejsza ;) ) w Europie. Kręte drogi, malownicze widoki i mimo wszystko spokój (porównując oczywiście inne drogi i atrakcje, które odwiedzaliśmy we wcześniejszych latach).  My dostaliśmy jeszcze gratis piękną pogodę.

Trafiliśmy idealnie, poprzedniego dnia jadąc do Fogaraszu obserwowaliśmy dość nisko chmury, kolejne dni też nie były takie pogodne jak ten, który wybraliśmy na wycieczkę.

Tu już zjechaliśmy z głównej drogi Sybin - Braszów i kierujemy się na południe :) 


Za moment wjeżdżamy drogą pomiędzy lasy ... aby za chwilę podziwiać takie widoki:




Szczerze mówiąc, gdyby nie to, że przed nami było jeszcze sporo kilometrów to pewnie urządzilibyśmy sobie tam mały piknik :)




Nie widać tego ale sporo aut przemierzało tę trasę, niektórzy nawet zdecydowali się na podróż w ten sposób:



Na samej górze trzeba koniecznie się zatrzymać. Jako pierwsze witają nas stragany z lokalnymi przysmakami: suszonymi wędlinami, boczkami, polędwicami,  pysznymi serami, zaprawami m.in. zakuską, gotowaną kukurydzą ... 


a tuż za nimi urocze polodowcowe jezioro Balea:



Dla zainteresowanych górskimi wędrówkami: z tego miejsca można wyruszyć aby zdobyć drugi co do wysokości szczyt Rumunii: Negoiu (2535 m. n.p.m.)

Następnie przeprawiamy się przez tunel i teraz mamy już z górki:


Mamy przed sobą kilkadziesiąt kilometrów dość monotonnej, krętej trasy wiodącej wzdłuż jeziora Vidraru, wiodącą do zapory na rzece Ardżesz. Jezioro ma w najgłębszym miejscu 155 m! 





Mijając kolejny tunel możemy już zobaczyć kolejny cel naszej wycieczki - prawdziwy zamek Drakuli - zamek Poenari (nazywany też Cytadelą Poenari). Musimy jednak jeszcze do niego dojechać ... po drodze zatrzymujemy się jednak i robimy pieszą wycieczkę aby zobaczyć tamę od drugiej strony:


Niezbyt to było roztropne ... gdyż nie udało nam się wejść do zamku z powodu rodziny niedźwiedzi, która pojawiła się tego ranka na szlaku wiodącym do Cytadeli:


Trasa do zamku wiedzie przez 1480 schodów (niektórzy mówią, że 1600). Nam z powodu miśków nie udało się tego sprawdzić.
Wlad Palownik (późniejszy hrabia Dracula) umocnił istniejący już w XIV wieku zamek, czyniąc go jedną ze swoich głównych fortec, stąd też zamek stanowi jedną z atrakcji znajdujących się na Trasie Transfogarskiej.



To był ostatni punkt do zobaczenia tego dnia. Stamtąd pojechaliśmy jeszcze na południe, aby potem wzdłuż rzeki Altua wrócić do naszego Talmaciu. 
Zakończyliśmy dzień pełen wrażeń i bardzo wyczerpujący. Wróciliśmy do pensjonatu bardzo zmęczeni. 

Na koniec zostawiłam odrobinę goryczy.

Co prawda gdy mówiliśmy poprzedniego dnia wieczorem naszym gospodarzom o planach przemierzenia Trasy Transfogarskiej to oczywiście nie byli zdziwieni bo wiele osób po to właśnie w tamtych okolicach nocuje ale też wyraźnie dali do zrozumienia, że oni sami tej drogi nie lubią. Budowana przez Ceausescu na początku lat 70. została okupiona życiem kilkuset osób. 
Wtedy oczywiście liczył się cel - wybudować drogę przez góry aby móc szybko przemieszczać wojska. A plan, niezależnie od kosztów trzeba było zrealizować.

Oczywiście nie jesteśmy w stanie odwrócić losów historii ale warto o niej pamiętać.


Pozdrawiam serdecznie

Ania

poniedziałek, 25 marca 2019

Rumunia cz. 2 Fogarasz i Sibiu

Po dwóch dniach podróżowania połączonego ze zwiedzaniem postanowiliśmy, że kolejny dzień spędzimy "kręcąc się" po okolicy. Wyruszyliśmy do miasteczka Fogarasz (przy okazji robiąc rekonesans w kierunku Trasy Transfogarskiej), potem zawróciliśmy do Sibiu.

Dojeżdżając do Fogarasz z daleka nasz wzrok przykuła złocona kopuła cerkwi, widoczna z paru kilometrów. Wnętrze cerkwi okazało się bardziej klimatyczne, w niewielkim sklepiku można zaopatrzyć się w kopie pięknych ikon.




Sercem miasta jest twierdza, pochodząca z początku XIV wieku, pełniącą kiedyś funkcji obronne, potem znajdowały się tutaj koszary i ciężkie więzienie (szczególnie złą sławą cieszącą się za Nicoalae Ceausescu). To tutaj przebywali m.in. polscy żołnierze internowani w Rumunii po 17 września 1939 r.
W Fogarasz byliśmy w poniedziałek więc nie udało nam się zwiedzić znajdującego się wewnątrz Twierdzy muzeum.



Z Fogarasz pojechaliśmy do Sibiu. Bardzo duża część Siedmiogrodu przez wiele lat należała do Królestwa Węgier, a miasteczka (także Sibiu) zakładali i zamieszkiwali południowoniemieccy osadnicy. Niemcy zamieszkiwali tutaj do czasów rewolucji rumuńskiej, później większość wyjechała do ówczesnego RFN. Ślady ich kultury są widoczne do dziś, wiele miejscowości nosi podwójne nazwy rumuńskie i niemieckie.






Sibiu to piękne i urocze miasto, które przez 2007 r. było Europejską Stolicą Kultury. Warto poświęcić trochę więcej czasu na spacer ulicami miasta, spróbowanie siedmiogrodzkich przysmaków m.in. pysznych Gogosi (rodzaj pączków), placinty (placek) z różnymi dodatkami , corivigi (precle). Wszystko jest bardzo świeże, wypiekane w małych piekarniach, praktycznie na oczach kupujących :)


Warto dotrzeć do Kościoła Najświętszej Marii Panny, katedry ewangelickiej, a zarazem największej gotyckiej bazyliki na terenie Siedmiogrodu.
Z wieży kościoła rozpościera się piękny widok na całe miasto.




Obecne praktycznie w każdym dachu okienka nazywane są oczami miasta.


Spacer ulicami Sibiu to urocze uliczki, ciekawe zakątki, słynny Most Kłamców ...








... i pyszna austriacka lemoniada, ulubiony napój moich dzieci - Almdudler, do kupienia w wiedeńskiej kawiarence :)




Zdecydowanie warto wpisać to miasto na listę miejsc godnych odwiedzenia :))

Miło tak po czasie wracać do pięknych wakacyjnych wspomnień. Kolejny post, w którym zabiorę Was w podróż po Trasie Transfogarskiej już się pisze ... :)

Ania