poniedziałek, 25 marca 2019

Rumunia cz. 2 Fogarasz i Sibiu

Po dwóch dniach podróżowania połączonego ze zwiedzaniem postanowiliśmy, że kolejny dzień spędzimy "kręcąc się" po okolicy. Wyruszyliśmy do miasteczka Fogarasz (przy okazji robiąc rekonesans w kierunku Trasy Transfogarskiej), potem zawróciliśmy do Sibiu.

Dojeżdżając do Fogarasz z daleka nasz wzrok przykuła złocona kopuła cerkwi, widoczna z paru kilometrów. Wnętrze cerkwi okazało się bardziej klimatyczne, w niewielkim sklepiku można zaopatrzyć się w kopie pięknych ikon.




Sercem miasta jest twierdza, pochodząca z początku XIV wieku, pełniącą kiedyś funkcji obronne, potem znajdowały się tutaj koszary i ciężkie więzienie (szczególnie złą sławą cieszącą się za Nicoalae Ceausescu). To tutaj przebywali m.in. polscy żołnierze internowani w Rumunii po 17 września 1939 r.
W Fogarasz byliśmy w poniedziałek więc nie udało nam się zwiedzić znajdującego się wewnątrz Twierdzy muzeum.



Z Fogarasz pojechaliśmy do Sibiu. Bardzo duża część Siedmiogrodu przez wiele lat należała do Królestwa Węgier, a miasteczka (także Sibiu) zakładali i zamieszkiwali południowoniemieccy osadnicy. Niemcy zamieszkiwali tutaj do czasów rewolucji rumuńskiej, później większość wyjechała do ówczesnego RFN. Ślady ich kultury są widoczne do dziś, wiele miejscowości nosi podwójne nazwy rumuńskie i niemieckie.






Sibiu to piękne i urocze miasto, które przez 2007 r. było Europejską Stolicą Kultury. Warto poświęcić trochę więcej czasu na spacer ulicami miasta, spróbowanie siedmiogrodzkich przysmaków m.in. pysznych Gogosi (rodzaj pączków), placinty (placek) z różnymi dodatkami , corivigi (precle). Wszystko jest bardzo świeże, wypiekane w małych piekarniach, praktycznie na oczach kupujących :)


Warto dotrzeć do Kościoła Najświętszej Marii Panny, katedry ewangelickiej, a zarazem największej gotyckiej bazyliki na terenie Siedmiogrodu.
Z wieży kościoła rozpościera się piękny widok na całe miasto.




Obecne praktycznie w każdym dachu okienka nazywane są oczami miasta.


Spacer ulicami Sibiu to urocze uliczki, ciekawe zakątki, słynny Most Kłamców ...








... i pyszna austriacka lemoniada, ulubiony napój moich dzieci - Almdudler, do kupienia w wiedeńskiej kawiarence :)




Zdecydowanie warto wpisać to miasto na listę miejsc godnych odwiedzenia :))

Miło tak po czasie wracać do pięknych wakacyjnych wspomnień. Kolejny post, w którym zabiorę Was w podróż po Trasie Transfogarskiej już się pisze ... :)

Ania



1 komentarz:

  1. :) Piękne kadry...panorama miasta-cudeńko...
    te zaułki...pięknie tam musiało być wieczorem przy świetle latarni :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń